autor: Jerzy Luszawski
Tekst ten ukazał się w gazetce parafii w Mikołowie-Mokrem w 2009 roku
Biskupi polscy w swoim liście z dnia 23 września 2007 roku zwrócili uwagę na znaczenie przeszczepiania narządów we współczesnej medycynie. Zagadnienie to można rozważać na wielu płaszczyznach. Stronę etyczną i filozoficzną omawiają liczne dokumenty Kościoła. Dla wielu osób pozostaje jednak nieznana, a przez to budząca niepewność a nawet strach, strona medyczna przeszczepów.
Przeszczepianie narządów już dawno wyszło z etapu eksperymentalnego, stanowiąc obecnie bogatą, stale rozwijającą się gałąź medycyny, nazywaną transplantologią. Pozwala ona ratować życie ludzi, których narządy są tak zmienione chorobowo, że nie spełniają swojej funkcji nawet w minimalnym koniecznym do przeżycia zakresie. Ludzie ci dawniej nie mieli szans na ratunek. Obecnie mają dwie możliwości: funkcje niektórych organów, np. nerek udaje się zastąpić skomplikowaną aparaturą, do której pacjent musi być stale lub okresowo podłączony; można też zastąpić zniszczony narząd innym, zdrowym, pobranym od dawcy. Jeśli uda się skutecznie przeprowadzić przeszczep pacjent uwalnia się od wiszącego nad nim stałego zagrożenia życia – to jakby otrzymał w prezencie nowy ciąg dalszy życia. Tego nikt z ludzi oprócz dawcy narządu do przeszczepu nie jest w stanie mu podarować. Rola lekarzy jest olbrzymia, ale jeśli nie ma odpowiedniego dawcy, pacjentowi pozostaje tylko wsparcie aparatury, leków które niewiele pomagają, i czekanie... na przeszczep albo śmierć.
Czekanie to jednak nie jest beznadziejne. Każdy z tych pacjentów liczy, że może znajdzie się narząd dla niego i stara się dotrwać do tego czasu, W Polsce liczba osób oczekujących na przeszczep wielokrotnie przewyższa ilość wykonywanych rocznie transplantacji, ale tę dysproporcję można zmniejszyć, Nie jest to kwestia środków technicznych, bo jeśli tylko będzie szansa na pobranie narządu, to zespół transplantacyjny na pewno jej nie zmarnuje.
Dlatego podstawową rzeczą jest uświadomienie sobie, że istnieje możliwość pomocy biorcy przeszczepu bez szkody dla dawcy. Powszechnie wiadomo, że niektóre narządy pobiera się od ludzi żywych, a niektóre od zmarłych, ale zasada ta jest zawsze spełniona.
Od żyjącego dawcy można pobrać narząd, którego brak nie będzie mu zagrażał – np. jedną nerkę. Jednak to źródło narządów bardzo rzadko można zastosować. Obecnie dużego znaczenia nabiera także pobieranie komórek macierzystych szpiku i wraz ze wzrostem liczby zarejestrowanych potencjalnych dawców ma szansę znacznie poprawić wyniki leczenia białaczek, Jeśli jednak chodzi o narządy takie jak serce – pozostaje tylko jedna możliwość – pobranie go od zmarłego.
Jak można pobrać narząd od zmarłego? Zgodnie z obowiązującym prawem konieczne jest stwierdzenie śmierci mózgu i brak zarejestrowanego za życia sprzeciwu wobec pobrania narządów po śmierci, Jeśli pacjent nie wyraził za życia sprzeciwu w formie ustalonej prawem, to nie jest wymagana żadna inna zgoda, np. rodziny. Jednak lekarze, jak wszyscy inni ludzie, rozumieją znaczenie śmierci bliskiej osoby i zwyczajem jest, że szanują wolę rodziny, jeśli nie zgadza się na pobranie organów od zmarłego, Dlatego nabiera znaczenia uświadomienie rodzinie zmarłego wszystkich niezbędnych aspektów pobierania narządów, aby mogła to zaakceptować. Rozmowy na ten trudny temat przeprowadzane w chwili, gdy odszedł ktoś bliski, są dramatyczne. Lekarze starają się w krótkim czasie przekazać rodzinie niezbędne informacje, które ciężko zrozumieć. Jestem przekonany, że przemyślenie kilku rzeczy na spokojnie pomoże uniknąć zaskoczenia i ułatwi podjęcie decyzji, jeśli ktoś znajdzie się w takiej sytuacji.
Najpierw trzeba uświadomić sobie, kiedy człowiek umiera. Dzięki postępowi w intensywnej terapii obecnie możliwe jest podtrzymywanie funkcjonowania niektórych narządów człowieka, mimo że inne przestały działać. W szczególności możliwe jest działanie układu krążenia, mimo że pacjent nie oddycha samodzielnie i nie funkcjonuje jego mózg. Dlatego ustanie krążenia przestało być wyznacznikiem śmierci. Zgodnie z obecnym stanem wiedzy medycznej śmierć następuje po całkowitym i nieodwracalnym ustaniu funkcjonowania mózgu. Stanowisko takie jest zgodne z obowiązującą nauką Kościoła, wyrażaną m.in. przez Sługę Bożego Jana Pawła II. Opinię o śmierci pacjenta wydaje zawsze komisja złożona z trzech lekarzy. Nigdy nie jest to zależne od decyzji jednego lekarza. Orzeczenie o śmierci wydawane jest na podstawie przeprowadzonych przez tę komisję badań. Jeśli wyniki badań są niejednoznaczne - po prostu nie orzeka się śmierci. Ani wygląd pacjenta, ani podstawowe parametry widoczne często na monitorach w oddziałach intensywnej terapii nie są podstawą do orzeczenia o śmierci człowieka. Najczęściej parametry te nie zmieniają się już od dłuższego czasu przed zwołaniem komisji i rodzina często widzi ciało osoby bliskiej, którym wszyscy zajmują się jak poprzednio, ale lekarz powiadamia ich, że ta osoba najprawdopodobniej już nie żyje i chce wykazać to powołując komisję do stwierdzenia śmierci mózgu. Oczywiście, kładzie to kres nadziei na utrzymanie osoby bliskiej przy życiu, ale jest to moment, w którym nadzieja ta ze względów medycznych jest już nieuzasadniona, a prędzej czy później i tak rodzina będzie musiała zmierzyć się z zaistniałym faktem. Chrześcijaństwo jest religią nadziei, ale i rozumu. Stwierdzając śmierć na podstawie badań, a nie ustania funkcji wszystkich narządów z zatrzymaniem krążenia włącznie, mamy szansę pobrania niektórych narządów do przeszczepu. Orzeczenie śmierci przez komisję jest tak samo pewne jak przy nieodwracalnym zatrzymaniu krążenia, tylko jest mniej oczywiste dla osób nie będących lekarzami.
Po orzeczeniu śmierci pnia mózgu stajemy przed faktem, że ciało osoby zmarłej jeszcze częściowo funkcjonuje i jego organy mogą przywrócić zdrowie innej osobie. Znowu należy mieć świadomość, że ich pobranie w żaden sposób nie szkodzi osobie, która już umarła. Organy pobieramy tylko z jej doczesnego ciała, które pozostawiła. Nie sprawi jej to żadnego dodatkowego cierpienia, ani nie spowoduje istotnych zmian wyglądu. Pobieranie narządów odbywa się w warunkach sali operacyjnej, identycznie jak podczas normalnych operacji. Jedyną różnicą jest to, że po pobraniu narządów funkcjonowanie ciała przestaje być podtrzymywane przez aparaturę.
Po pobraniu narządy są transportowane do miejsc, gdzie czekają na nie przygotowani już pacjenci – biorcy. Przeszczep musi być wykonany szybko, a całe przedsięwzięcie wymaga ścisłej koordynacji i współpracy między wieloma, nieraz bardzo odległymi ośrodkami. Koordynacja taka odbywa się na poziomie międzynarodowym, i zarówno narządy pobierane w Polsce trafiają do biorców za granicą, jak i polscy pacjenci otrzymują narządy osób zmarłych gdzie indziej. Na wybór biorcy nie ma wpływu nikt z personelu zajmującego się dawcą. Wszystko zależy od dobrania pod względem zgodności biologicznej dawcy i biorcy, a to nie podlega manipulacji – potencjalny dawca i biorca urodził się już z ustalonym kompletem genów.
Może się zdarzyć, że niezależnie od orzeczenia śmierci, zaistnieją przeciwwskazania medyczne do wykorzystania narządów do przeszczepu mimo spełnienia wymogów formalnych. Wtedy również wysiłek, także psychiczny, włożony w stwierdzenie śmierci nie jest zmarnowany, gdyż zaprzestając farmakologicznego i sprzętowego utrzymywania ciała zmarłego można przeznaczyć posiadane zasoby dla ratowania innej osoby, której można pomóc.
Jeśli coraz więcej ludzi będzie wiedziało, że śmierć człowieka może nastąpić nawet jeśli serce pracuje, że można to z całą pewnością stwierdzić przez odpowiednie badania, i że pobieranie narządów nie szkodzi dawcom, to może widoczne gdzieniegdzie hasła „Nie zabierajcie swoich narządów do nieba, potrzebujemy ich tutaj” nie będą budziły zdziwienia, a rozmowy z lekarzami będą prostsze. W ten sposób mamy szansę pomóc tysiącom osób, które trwają w nadziei na ratunek.